sobota, 27 września 2014

Uciekaj

 Chłopak dodaje gazu, a zmęczona dziewczyna ucieka przed stadem tych okropnych kreatur. Gdy jest blisko, skręca samochodem tak, aby uciekająca dziewczyna mogła swobodnie wskoczyć do środka pojazdu.
 On i ona działają pod wpływem adrenaliny, mając świadomość, że chodzi tutaj o to, czy przeżyją czy też zostaną zjedzeni. Gdy dziewczyna może wskoczyć do samochodu, robi to, leczy przy tym precyzyjnym skoku, Justin nagle skręca, co powoduje skaleczenie które tworzy się na jej przedramieniu.
 Justin nabiera prędkości szybko zerkając na sączącą się krew z powstałej przed momentem rany, podnosząc wzrok chłopak napotyka wystraszone oczy dziewczyny, która nie ma pojęcia co robić w tym momencie. Jej skóra jest przeraźliwie blada, a oczy są sine z przemęczenia.
-Nazywam się Justin. -Zaczyna chłopak posyłając do niej łagodny uśmiech. Przez chwilę zerka też do lusterka, powoli uspokajając swój oddech, ponieważ oddalili się na bezpieczną odległość od stada sztywnych. -Pojedziemy jeszcze parę minut, i dotrzemy do mojego obozu wiesz? Nie martw się, wszystko będzie w porządku.
 Kończy swój monolog, a dziewczyna kiwa delikatnie głową. Jej skóra staje się coraz bardziej blada, a spojrzenie zmęczone. W Justinie buduje się uczucie przerażenia i instynkt opiekuńczy, który mówi mu, że za wszelką cenę musi uratować tą drobną osóbkę. 'Cholera' myśli, gdy na drodze pojawia się kilka zombie które blokują im drogę. Nie wie co zrobić, więc postanawia najzwyczajniej w świecie potrącić ich.
-Trzymaj się. -Mówi pewny siebie chłopak i dodaje gazu, pędząc przed siebie powalając na ziemię kilka nieprzyjemnie wyglądających wrogów.
-Jak masz na imię? -Pyta, starając się odwrócić jej uwagę od przeraźliwie wyglądającej rany. Zdaje sobie sprawę, że jest nie daleko obozu, więc delikatnie uśmiecha się sam do siebie. Justin zdecydowanie dodaje gazu.
-Isabell. -Odzywa się słaby głos dziewczyny, jej ubranie przesiąknięte jest krwią, tak samo jak fotel na którym teraz siedzi. Ten widok nie pokoi chłopaka coraz bardziej, więc gdy widzi znajome zielone namioty oddycha z ulgą.
 Gdy docierają do obozowiska, Shane - najlepszy przyjaciel Justina jest zdziwiony szybką jazdą chłopaka, więc wychodzi mu na przeciw. Chłopak parkuje samochód w błyskawicznym tempie i biegnie do drzwi dziewczyny. Bez zastanowienia bierze ją na ręce i krzyczy.
-Shane idź powiadomić Eve niech przygotuje się na szycie, mam ranną dziewczynę. -Wrzeszczy ile sił w płucach i napotyka przerażony wzrok swojego najlepszego przyjaciela, który równie szybko działa w zaistniałej sytuacji.
 Biegnie ile sił w nogach do namiotu w którym znajduję się Eve, pielęgniarka która ocalała w wyniku apokalipsy. Szybko kładzie Isabell na stół który okryty jest zabezpieczającą przed zarazkami, zieloną płachtą.
-Co się stało? -Pyta pielęgniarka swoim poważnym tonem, jej ruchy są opanowane. Zakłada rękawiczki i bierze wacik, który wcześniej już nasączony był jodyną i przemywa ranę pół przytomnej dziewczyny.
-Gdy miałem zamiar odjeżdżać, zauważyłem, że ucieka przed ogromnym stadem. -Mówi chłopak odchrząkając. -Oczywiście, szybko pojechałem w jej stronę, aby nie została ich obiadem, lecz gdy wskakiwała do auta, musiałem skręcić, bo jeden z nich złapałby jej drobną nogę. -Zwilża językiem swoje różowe usta i kontynuuje. -Wiec nie wiem jak, ale rozcięła rękę, z tego co rzucałem okiem, rana jest dosyć głęboka, straciła mnóstwo krwi.
-Zrobię co w mojej mocy. -Zapewnia chłopaka który zdenerwowany stoi przy dziewczynie, która za pewnie nie ma zielonego pojęcia co dzieje się w tej chwili. -Idź stąd Justin. -Dodaje pielęgniarka wyganiając chłopaka.
-Muszę tutaj zostać! -Krzyczy oburzony chłopak, jednak wie, że i tak będzie musiał opuścić namiot medyczny.
-Tylko to utrudniasz. -Zaczyna pielęgniarka. -Wyjdź!
 Chłopak nie odzywa się tylko zdenerwowany opuszcza miejsce w którym znajduje się ranna dziewczyna. Justin nie ma pojęcia co ze sobą począć, ponieważ jego myśli wypełniają tylko duże i przerażone brązowe oczy. Bierze głęboki wdech i opiera się o maskę samochodu przygryzając wargę.
 Myśli o tym, co wydarzyło się kilka godzin temu, pytania nurtują chłopaka bo w końcu kim jest ta dziewczyna? Czy zostanie? Dlaczego była sama? Justin rwie sobie włosy z głowy zadając te pytania, jednak jego rozmyślenia przerywa donośne odchrząknięcie Shan'a.
 Chłopak odwraca głowę w stronę przyjaciela, a na jego twarzy gości mały uśmiech ponieważ ten, ma na swoich umięśnionych rękach siedmioletnią siostrę Justina.
-Jest chyba coś, o czym musisz wiedzieć.. -Zaczyna Shane przygryzając wargę, po czym przekazuje malutką dziewczynkę w ręce brata. Justin unosi brew w zdziwieniu i czeka aż przyjaciel powie mu o co chodzi. -Więc Anie bawiła się na łące i widziała jednego sztywnego. -Justin na to zdanie wciąga gwałtownie powietrze a dziewczynka tuli się do jego piersi.
-Przecież to niemożliwe. -Odpowiada zaszokowany Justin przygryzając wnętrze policzka. -Nigdy nie było tu ani jednego sztywnego, ten był pierwszy.. -Chłopak z szokiem wymalowanym na twarzy spogląda na przyjaciela.
-Mówiłeś, że ta dziewczyna uciekała przed stadem, tak? Ile tam było sztywnych? -Shane jest głęboko zamyślony, spogląda na Justina czekając na odpowiedź.
-Tak, przed stadem ale myślisz, że oni doszli aż tutaj? -Marszczy brwi. -Przecież obrzeża Atlanty do tej pory były bezpieczne.
-Masz rację, były. Co my teraz mamy robić? -Pyta zdenerwowany brunet.
-Musimy poszukać nowego miejsca, w naszej grupie jest prawie dwadzieścia osób, gdy stado tu dotrze nie przeżyją wszyscy.. -Przygryza wargę i kontynuuje. -Ogłosisz poziom niebezpieczeństwa czerwony?
-Ogłoszę, musimy wywieźć wszystkich co najmniej do dwóch dni. -Shane wzdycha ciężko spoglądając na Justina który przytula swoją małą siostrzyczkę do piersi.
-Musimy przeżyć.. -Odpowiada zaciskając swoje powieki.

***
 Chłopak przygryza wargę wchodząc do ciemno zielonego namiotu medycznego gdzie znajduję się dziewczyna, którą uratował kilka godzin temu. Od Eve dowiedział się, że Isabell powoli odzyskuje świadome myślenie, więc Justin zdecydował się z nią porozmawiać. 
 Gdy przemierza namiot na samym końcu widzi wyblakło brązowe włosy, drobnej dziewczyny która leży na metalowej ramie niskiego łóżka. Chłopak mocno przygryza wnętrze policzka podchodząc do łóżka, po czym siada na niskim krześle umieszczonym naprzeciw twarzy Isabell. Lekko szturcha jej ramię a dziewczyna gwałtownie wciąga powietrze oddychając płytko. Napotyka jej duże, czekoladowe i przerażone oczy.
-Spokojnie. -Mówi podnosząc ręce do góry w geście obronnym. -Nie zrobię ci krzywdy.
 Dziewczyna patrzy niepewnie na Justina, i uspokaja swój oddech. W piersi chłopaka rodzi się uczucie spokoju na widok brunetki, więc przygryza wargę, czekając aż dziewczyna powie jakiekolwiek zdanie. 
-Gdzie jest mój plecak? -Pyta Isabell, a Justin jest rozczarowany szczęśliwy, że cokolwiek słyszy z jej ust. 
-Obok łóżka. -Odpowiada obserwując reakcje dziewczyny, po czym uśmiecha się delikatnie. -Pamiętasz coś? -Zadaje pytanie. 
-Uratowałeś mnie. -Mówi dziewczyna, ale gdy bierze swój plecak do ręki nieruchomieje tak, jakby przypomniała sobie bardzo ważną rzecz. -Muszę iść. -Dodaje szybko wstając, jednak jej stan zdrowia na to nie pozwala. Przy tym jak podnosi się z niskiego łóżka prawie upada, jednak refleks Justina jest już bardzo dobrze wyćwiczony, więc chłopak w błyskawicznym tempie łapię dziewczynę w talii. 
 'O mój boże, jej oczy są piękne' Myśli Justin wpatrując się w jej oczy, koloru gorzkiej czekolady. 
-Nigdzie nie pójdziesz, dopóki nie wyjaśnisz mi kilku rzeczy. -Chłopak twardo naciska na każdy wyraz, na co dziewczyna tylko kiwa głową cicho. Justin pomaga jej siąść i pyta. -Ilu sztywnych zabiłaś?
-Nie liczę. -Odpowiada przerażona patrząc prosto w jego oczy.
-Ilu ludzi? -Dziewczyna zaciska wargi na to pytanie tworząc z nich cienką linię. 
-Dwóch o to poprosiło. -Jej głos drży.
-I ostatnie pytanie. Jesteś sama? 
-Tak. 
 Justin wypuszcza powietrze zgromadzone w jego płucach z ulgą. Zdała test. Jednak marszczy brwi słysząc krzyki dochodzące z zewnątrz. Otwierając szeroko oczy bierze swoją strzelbę i startuje do wyjścia. Chłopak wie, że krzyki ludzi oznaczają tylko jedno.
 Znaleźli nas. 

______________________________________________________________________

 Dobry Wieczór moi drodzy czytelnicy!
 Więc witam was w pierwszym rozdziale opowiadania Wirus. Myślę, że rozdział spodoba wam się na tyle, że skomentujecie moją ciężką prace, brak skupienia na lekcji i zarwane noce haha. Bardzo ogromnie wam dziękuję za prawie tysiąc wyświetleń na blogu! To niesamowite jak za pomocą twittera można cokolwiek rozpowszechnić. Oczywiście dodajcie swój user do zakładki 'informowani' aby być na bieżąco. Mam jeszcze przygotowany dla was zwiastun, ale cholerstwo nie chce się zapisać haha, no nic życzę wam udanej niedzieli i kocham was!
 TT ; @stillmyash 

9 komentarzy:

  1. O boże to jest genialne! Pierwszy raz wiedzę opowiadanie o takiej fabułe.
    Trzymam za ciebie kciuki i za twoją wene ��

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy raz spotykam się z opowiadaniem o takiej fabule, ale zaskoczyłaś mnie bardzo pozytywnie. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Już nie mogę się doczekać kolejnego xx
    ineedangelinmylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg, jaka cudowna fabuła, na serio bardzo oryginalna. Już boję się co będzie w następnym rozdziale hahaha :x
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowne i zaciekawiło, czekam na następny które myślę, że już niedługo się ukarze :)))))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne opowiadanie, jeżeli chciałabyś mieć do niego niesamowity zwiastun zapraszam na strone http://zwiastuny-dla-blogow.blogspot.com/ ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG!! <3 zajebisty!! Kochana pisz szybko nn!! ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwszy raz czytam fanfiction o takim motywie i muszę przyznać, świetne! Czekam na dalszy rozwój akcji. http://i-give-you-all-of-me-baby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdział z niecierpliwością czekam na następny <3

    zapraszam do mnie :)

    http://on-life-jb-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. W koooońcu natrafiłam na coś interesującego :O czekam na kolejny!


    www.collision-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń